Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Eremon Marcellus de Riocht

Go down 
AutorWiadomość
Sopel

Książę Riocht

Sopel

LICZBA POSTÓW : 2
DATA DOŁĄCZENIA : 10/09/2018

Eremon Marcellus de Riocht Empty
PisanieTemat: Eremon Marcellus de Riocht   Eremon Marcellus de Riocht EmptyPon Wrz 10, 2018 9:56 pm


Godność
Eremon Marcellus de Riocht
wiek
27
rasa
Człowiek
przynależność
Królestwo Riocht

umiejętności
- Nie kłam skarbie. - Eremon zawsze wyczuje kłamstwo, wywęszy je, jednak zazwyczaj nic z tym nie robi. To, że ktoś go okłamuje to jego sprawa. Chyba że chodzi o sprawy ważne dla królestwa bądź rodziny. Czegoś takiego popuścić płazem nie można.

- Twardy drań. - Eremona nie da się nakłonić do mówienia siłą. Nikt, jeszcze nigdy nie wyciągną od niego informacji przemocą, a musicie wiedzieć, że takie próby miały miejsce. Eremon potrafi się wyłączyć, odciąć od rzeczywistości i patrzeć na ból z perspektywy osoby trzeciej. Ma to swojego rodzaju związek z jego chorobą psychiczną. Oczywiście, gdy tylko ten mechanizm obronny jego umysłu przestaje działać Eremon „umiera z bólu”.

- Szkarłatny blask, piękny niczym księżyc w pełni. – Ze względu na swoje „hobby” Eremon pozostaje niewzruszony w obliczu największego nawet  rozlewu krwi. Niektórzy twierdzą, że widok bólu i cierpienia nawet go fascynuje. Jak dużo jest w tym prawdy?

- Król Żebraków – Eremon miał w swoim życiu okres pewnego rodzaju buntu, który sprowadzał się do ukrywania swojej tożsamości i życia w slumsach. Dzięki temu doświadczeniu potrafi wtopić się w tłum, a nawet udawać biedaka bądź opryszka.

- Witajcie przyjaciele.* - Tak naprawdę nie można tego nazwać umiejętnością. Eremon widzi różne postacie, rozmawia i śmieje się razem z nimi. Twierdzi, że są to bogowie, ludzie, którzy odeszli bądź ci, którzy nadejdą. Ostatnimi czasy rozmawia z nimi, tylko gdy jest sam i ukrywa fakt owych wizji.

wygląd
Interesuje was więc jak wygląda książę z Królestwa Riocht? Nie mieliście jeszcze okazji go spotkać? Czego byście się spodziewali po człowieku, który ma wszystko? Na sto procent będzie otyły i pstrokato ubrany! Ha! Mylicie się! Eremon, bo tak właśnie owemu księciu na imię jest stosunkowo młodym człowiekiem, który niedawno świętował swoje 27 urodziny. Rzeczywiście ubiera się nieco pstrokato i ekscentrycznie jak na kogoś z rodziny królewskiej przystało, jednak do osób otyłych nie należy. Spokojnie można powiedzieć, iż jest nawet dobrze zbudowany. Trening rycerski zobowiązuje nieprawdaż? Eremon cieszy się również odpowiednim wzrostem, gdyż mierzy 187 cm. Dobrze, skoro znacie już mniej więcej sylwetkę księcia, przejdźmy do konkretów. Oczy jego są piękne, ich wyraz skrywa jakąś tajemnicę a głęboki błękitny kolor przypominający serce lodowca, przynosi chłód w najgorętsze dni. Skóra księcia przypomina swym odcieniem pergamin. Eremon włosy ma białe niczym śnieg, sięgają mu one do połowy ramion. Zazwyczaj nosi je rozpuszczone, jednak gdy zachodzi potrzeba, zawiązuje je w koński ogon. Cała postać księcia przywodzi na myśl coś surrealnego bądź duchowego. Wyobraźcie sobie, że spotykacie go nocą nad brzegiem jeziora Farraige. Czy nie przyszedłby wam na myśl duch jakiegoś młodzieńca, który w pogoni za swymi marzeniami oddał życie toni? Tak oto właśnie prezentuje się Eremon Marcellus de Riocht.

Charakter
Teraz gdy już wiecie, jak wygląda książę, chcecie również poznać jego charakter? Co ja pokorny sługa mogę rzec na ten temat? Przecież nie chcecie, aby stracił głowę… Naprawdę muszę wam opowiedzieć o księciu? Niech już wam będzie… Jest to osoba o wielkim sercu, dbająca o swój lud i miłująca swoje królestwo. Nic nie ma tak wielkiego znaczenia dla księcia, jak królestwo. Przyjaciele i rodzina? Oni odchodzą i przychodzą, a królestwo żyje dalej. Książę wydaje się miłym człowiekiem o radosnym usposobieniu, wiecznie uśmiechnięty. Tak wiecznie uśmiechnięty, w sposób, który nie zdradza żadnych emocji. Jego oczy są zimne tak jak ich barwa. Niby prawi komplementy i traktuje służbę z szacunkiem, ale my swoje wiemy… Kiedyś król odesłał go na leczenie. Podobno książę widuje jakieś zjawy i toczy z nimi konwersacje. Nie wiem ile w tym prawdy, ja nigdy nie widziałem go w takiej sytuacji. Wiem natomiast, że pod tą przykrywką i czarującym uśmiechem czai się bestia. Bestia w ludzkiej skórze! Byłeś kiedyś w wiosce spustoszonej przez ogry? Tak? Widziałeś co potrafią zrobić? Teraz wyobraź sobie, że nasz książę ma pewnego rodzaju ekhm… Upodobania, które dość często kończą się podobnym widokiem. Uwielbia znęcać się nad osobami, które działają wbrew królestwu. Można by rzec, że jest wirtuozem sali tortur. Często także występuje w roli królewskiego kata. Gdyby nie ten mankament to można by go spokojnie nazwać dobrym i lojalnym człowiekiem.
Dla przyjaciół jest dość ciepły, przynajmniej tak mi się wydaje. Często ich zaprasza do pałacu i urządza bale. Nie szczędzi im także podarków, może jest nawet nieco zbyt rozrzutny.
Jeżeli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej, to musicie porozmawiać z nim sami. Tyle mogę powiedzieć ja.

Historia
- Żyjąc między nimi. –

Kiedy pozbywasz się swojego imienia, możesz poczuć się naprawdę wolny. Kiedy zdejmujesz piękne ubrania i przywdziewasz łachmany, stajesz się niewidoczny. Aby wszystko mogło ze sobą współgrać, ścinasz włosy i nie wyglądasz już jak książę. Pomysł może wydawać się nieco dziwny, a nawet naiwny, jednak zadziałał.
- Nie wiem, co robiłeś w pałacu śmieciu! Zobaczę Cię tu jeszcze raz, a stracisz głowę! – Krzyknął strażnik, wyrzucając Eremona za bramę.
Gdzie mógł skierować swoje kroki ktoś, kto próbował zniknąć? Oczywiście do slumsów, tam włóczyło się setki takich jak on. Głupców szukających kryjówki w najniebezpieczniejszej części miasta.
Już pierwszego dnia Eremon przekonał się, że to nie był najlepszy pomysł. Jak można się było spodziewać, wpadł w niezbyt ciekawe towarzystwo, które średnio przepadało za nowymi twarzami. Zwłaszcza takimi mało poobijanymi.
Nie było trzeba długo czekać na rozwój sytuacji, której wynik był przesądzony od samego początku. Jakby to najprościej ująć w słowa? Eremon dostał taki łomot, jakiego nigdy w życiu jeszcze nie zaznał. Wynikiem pierwszego obcowania z mieszkańcami slumsów była utrata przytomności i spora ilość siniaków.
Obudził się dopiero kolejnego dnia, zepchnięty w jakiś rynsztok. Jak można się było domyślić, jego ubrania nie wyglądały już na czyste. Książę teraz prezentował się jak prawdziwy biedak. Pobity i ubrudzony fekaliami a do tego wszystkiego głodny. Czy gdzieś pomiędzy tymi poskładanymi z byleczego chatami można było dostać coś do jedzenia? Długo zadawał sobie to pytanie, przechadzając się wąskimi uliczkami. Oczywiście Eremon nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ciężko jest zdobyć pożywienie, gdy nie ma się na zawołanie całej gromady służących.
- Widzisz mały książę, teraz będziesz musiał znaleźć pracę. – Odezwał się do Eremona dziwny, ciepły i lekko nieobecny głos. Głos ów wydawał się pochodzić zewsząd i znikąd jednocześnie.
- To znowu Ty. Możesz dać mi spokój? To przez Ciebie musiałem uciekać. Ludzie mają mnie za wariata! – Krzyknął zdenerwowany Eremon, jednak nikt nie zwracał na to uwagi. Ludzie i przedstawiciele innych ras mieszkający w slumsach byli przyzwyczajeni do widoku szaleńców.
- Och, nie przesadzaj już. Weź się w garść, wczoraj mijałeś gospodę, może tam potrzebują pomocy?
Kiedy Eremon skupił się na chwilę i przywołał wspomnienia dnia minionego, to zdał sobie sprawę z tego, iż rzeczywiście mijał jakąś gospodę. Żołądek przyrastał mu już powoli do kręgosłupa. Postanowił więc spróbować swoich sił w karczmie. Po kilkunastu minutach błądzenia udało mu się trafić do gospody.
Problemem księcia był brak zdolności, które byłyby przydatne w takim właśnie przybytku. Miał, jednak bardzo dużo szczęścia, gdyż kobieta, która prowadziła ową gospodę, miała wielkie serce. Eremon dostał pracę! Sprzątał pokój wspólny i salę, w zamian za co dostawał dwa razy dziennie posiłek. Praca, którą otrzymał pozwoliła mu się zaaklimatyzować w nowym środowisku, a przede wszystkim przetrwać.
Sprzątacz a później barman. Gospoda była dość dobrym miejscem, aby zawiązać znajomości. Właśnie dzięki nim udało mu się przetrwać w tym nieprzyjaznym otoczeniu.
Pewnego chłodnego i deszczowego wieczora, do gospody wszedł wysoki starszy jegomość. Ubrany był w skórzany pancerz a na plecach miał półtora-ręczny miecz. Mężczyzna miał srebrne włosy, przez które gdzieniegdzie przebijały się ciemniejsze pasemka, które były świadectwem dawnego ich zabarwienia.
- Ty! Nalej mi wina i zawołaj Panią Suzy. Powiedz, że przyjechał Crow. – Mężczyzna skierował swoje spojrzenie na Eremona i wygłosił żądanie lekko zachrypłym, aczkolwiek spokojnym głosem.
Białowłosy nauczony już kilku rzeczy szybko znalazł się za barem, nalał czarkę wina nieznajomemu i uciekł na zaplecze. Minęło kilka minut, zanim właścicielka gospody i Eremon wrócili do głównej Sali. Crow zdążył już osobiście dobrać się za bar, co dało się łatwo stwierdzić po butelce, która stała obok niego.
- Czego chcesz? – Zapytała pani Suzy.
- Tragarza, ruszam dość daleko i ktoś musi nieść zapasy. Zapłacę i nakarmię. – Stwierdził Crow.
Oczy właścicielki gospody przeniosły się na Eremona.
- Weź jego. Przyda mu się nieco doświadczenia, ja sobie tutaj poradzę. Tylko ma wrócić w jednym kawałku! Ktoś musi sprzątać gospodę po tych wszystkich łazęgach!
Crow i Suzy wybuchli jednocześnie śmiechem a Eremon został zatrudniony jako tragarz najemnika. Szczerze mówiąc, nie mógł nawet odmówić, gdyż umowa została zawiązana bez jego udziału.
Następnego ranka książę wyruszył wraz z najemnikiem w podróż, która trwała kilka miesięcy.

- Kiedy wszyscy wmawiają Ci, że coś nie istnieje… -

Książę dzisiejszego wieczora postanowił spotkać się ze starym znajomym. Nie mieli ze sobą kontaktu od kilku lat. Właśnie w tym celu założył na siebie dość pospolite odzienie i związał włosy w koński ogon. Powinien wyglądać, tak jakoś zwyczajniej niż zwykle. Dokładnie obejrzał się w zwierciadle, po czym wylał nieco wina na kaftan, który miał na sobie i założył stary, połatany i brudny płaszcz podróżny. Tak, teraz nie powinien się zbytnio wyróżniać.
Tak przygotowany książę opuścił bezpieczne terytorium i wyruszył w miasto, a precyzyjniej ujmując do jednej z bardziej ustronnych karczm.
Kiedy dotarł na miejsce, okazało się, iż jego znajomy jest już lekko wstawiony. To mogło znaczyć tylko jedno, czekał na Eremona jakiś czas. Białowłosy podszedł do stołu z lekkim uśmieszkiem malującym się na twarzy i usiadł naprzeciw znajomego.
- Dawno się nie widzieliśmy. – Powiedział spokojnym tonem, ukrywając lekką ekscytację Eremon.
- Masz rację o Marcellusie… A raczej Eremonie, a może książę? – Odpowiedział starszy od białowłosego mężczyzna o twarzy wysmaganej wiatrem i dużej bliźnie na prawym policzku.
- Przestań Crow, dobrze wiesz czemu się ukrywałem… Musisz teraz to wyciągać? Nalej mi tego parszywego wina.
- Taaaak, pamiętam twoje problemy z tatusiem. Jak Ci się powodziło po powrocie do domu? – Zapytał Crow nalewając rozwodnionego wina do dwóch drewnianych czarek wątpliwej czystości.
- Kiedy zostałem odnaleziony i zaciągnięty do domu? Ojciec nie mógł znieść mojej, jak to nazwał dolegliwości. No i skończyłem w pewnego rodzaju uzdrowisku. – Przy ostatnim słowie Eremon chwycił za czarkę i opróżnił ją za jednym zamachem.
- Uzdrowisku? – Zapytał Crow marszcząc brwi.
- Nalej jeszcze i posłuchaj. – Powiedział książę i podał czarkę znajomemu. – Minęły, może dwa dni odkąd mnie znaleźli, a ojciec już szalał. Ktoś ze służby usłyszał, jak rozmawiam z moimi towarzyszami i doniósł ojczulkowi. Jak już kiedyś wspominałem, nie podobało mu się to zbytnio. No i właśnie w ten sposób trafiłem do uzdrowiska. Wiesz, banda wspaniałych uzdrowicielu najpierw stwierdziła, że zostałem opętany. Kazali mi wyznawać prawdę, mówili coś o bogach. Śpiewali pieśni, podawali dziwne zioła. Wtedy odnosiłem wrażenie, że rzucają w siebie pomysłami i wprowadzają je w życie, ale to zaczęło się później. Magia i zioła, które obdzierają cię z osobowości. A ja jak ten osioł ani słowa. Trwało to może trzy albo cztery miesiące.
- Innymi słowy upalili cię i gadali głupoty tak?
- Czekaj, to tylko początek. Później zaczęli mieć dużo konkretniejsze pomysły. Pewnego pięknego dnia przyszedł do mnie staruszek, który wyglądał jak uosobienie śmierci. Do dzisiaj pamiętam smród krwi i ziół, który go otaczał. Ów mężczyzna zapoznał mnie z najbardziej wymyślnymi „środkami perswazji”, jakie tylko mogłem sobie wtedy wyobrazić. Zrywał mi paznokcie i kazał mówić, że kłamię. Kiedy tego było za mało, połamał mi oba przedramiona. – Eremon wypił kolejną czarkę wina.
- Twój ojciec na to pozwalał? – Zapytał zdziwiony Crow.
- Tak długo, jak nie powiedziałem, że kłamię i wszystko, co widzę to urojenia. Ach i że moje wizje to błagalne wołanie o uwagę ojca. Cała ta „zabawa” trwała rok. Później osobiście ściąłem tego zwyrodnialca. Tylko wiesz, w pewnym sensie zacząłem podziwiać to, co robi. No a później ojciec zaczął mi proponować, żebym jako „doświadczony” zajmował się podobnymi rozmowami z niewygodnymi ludźmi.
- Czyli pokręciło Cię do reszty, ale nie mnie to oceniać, ja jestem zwykłym ostrzem do wynajęcia hehehehe…
Reszta spotkania minęła spokojnie, obaj skończyli dobrze napici i dalej snuli swoje opowieści o tym, co się działo, gdy się nie widzieli.
Pozostałe informacje
- Lubi psy.
- Kocha dobre słodycze.
- Chciałby kiedyś gotować.
- Nie przepada za używkami.
- Ma dość słabą głowę.
- Ksywkę: Sopel zdobył w slumsach.



Powrót do góry Go down
Judasz

Pisces

Judasz

LICZBA POSTÓW : 108
DATA DOŁĄCZENIA : 14/04/2017

Eremon Marcellus de Riocht Empty
PisanieTemat: Re: Eremon Marcellus de Riocht   Eremon Marcellus de Riocht EmptyCzw Wrz 20, 2018 12:54 pm



Akcept

 Fire
 
Powrót do góry Go down
https://absitomen.forumpolish.com/t100-judaszu-zdradziecki-biedaku-vol-2 https://absitomen.forumpolish.com/t84-judaszu-zdradziecki-biedaku
 
Eremon Marcellus de Riocht
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Eremon Marcellus de Riocht

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Kompendium Wiedzy :: Karty Postaci-
Skocz do: